niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 2

 Kilka tygodni wcześniej, we wschodniej częsci Ameryki 


    Otwierałam pokój z bólem serca. Wczoraj zakończyłam swoje nauczanie w liceum, więc musiałam wynieść swoje rzeczy z pokoju. Był dla mnie domem przez prawie 4 lata i trudno było mi rozstać się z nim. Jestem pewna, że przez wakacje będę wracać pamięcią do tajemniczych zakamarków Billings, poznanych tutaj osób, potajemnych imprez, czy nawet lekcji z nudnymi nauczycielkami.
    Ze smutkiem weszłam do pokoju i rozejrzałam się. Kilka lat temu umeblowałam to mieszkanie w stulu glamour. Na wprost wejścia znajdowała się biała kanapa ze szklanym stolikiem na czarnych, delikatnych nogach. Za siedziskiem umieszczono łózko wykonane z białego drzewa. Pościel była takiego samego koloru jak ściany pokoju – szaroturkusowym, jedynie poduszka swieciła śnieżnobiałą bielą. Po prawo znajdowało się duże czarne biurko, na którym stała biała, ozdobiona szklanymi kulami lampa z obszernym kloszem. Na lewo znajdowały się 2 pary białych drzwi. Jedne z nich prowadziły do garderoby, natomiast drugie do łazienki. Na środku ciemnodębowej podłogi rozłożono szaroturkusowy dywan. 
    Niechętnie skierowałam się do drzwi prowadzących do garderoby. Wyciągnęłam z niej dużą, czarną walizkę i skierowałam się do kolejnych szafek. Każda rzecz którą wyjmowałam wrzucała do mojego umysłu kolejne wspomnienia. Te wydarzenia nie zawsze byly kolorowe, szczęśliwe, ale napewno warte przypomnienia.




    Wszystkie rzeczy były już spakowane. Walizki stały przy drzwiach, a pudła na biurku i stoliku. Postanowiłam, że po meble przyjedzie mój ojciec następnego dnia. 
Westchnęłam i padlam na moje łózko. Wyjęłam iPhona z tylnej kieszeni rurek i zauważylam, że kilka minut temu dostałam SMS: "Cześć Sophie. Jak tam pierwszy dzień wakacji? Spakowałaś już swoje rzeczy?". Niestety osoby, która napisała do mnie, nie miałam w książce telefonicznej. Domyslałam się, że uczęszcza do mojej szkoły, bo zna moje imie oraz wie, że skończyłam liceum. Postanowiłam odpisać "A z kim mam przyjemność rozmawiać?". Oczekiwałam na odpowiedź kilkanaście minut, niestety tajniak nie chciał się ujawnić.
    Postanowiłam zadzwonić do bagażowego, bo sama nie dałabym razy zanieść tych wszystkich rzeczy. Bil nie odbierał. Zniecierpliwiona po kilku kolejnych próbach, wyjrzałam, przez okno. Byłam bardzo zdziwiona i jednoczesnie przestraszona, ponieważ spostrzegłam, że samochód, którym przyjechałam, zniknął. To prawdopodobnie oznacza, że ani szofera, ani bagazowego nie było na terenie całego liceum. Zdenerwowana wybrałam numer do taty. Nagle usłyszałam cichy dźwięk próby otwarcia drzwi. Szybko odwróciłam głowę i zauważyłam, że klamka delikatnie porusza się. Rozłączyłam się, wstrzymałam oddech i nie miałam pojęcia co dalej zrobić. To mógł być ktokolwiek: pracownik Easton, mój bagażowy, albo co gorsza, jaki przestępca. Postanowiłam wejść do łazienki i zamknąć się tam. Może ten ktoś po jakimś czasie pójdzie.
    Usiadłam przy prysznicu i modliłam się, aby czym predzej z tąd wyjść i znaleść się w moim domu. Po kilkunastu minutach trzeszczący dźwięk drzwi ustał. Sama nie wiedziałam co zrobić, lecz w końcu wstałam. Najpierw ostrożnie otworzyłam drzwi i po spotrzeżeniu, że nikogo nie ma wyszłam. Gdy tylko ruszyłam odważniej w strone pokoju drzwi wejściowe upadły na ziemie. Odoczyłam do tyłu i potknęłam się o dywan. Upadłam na ziemię i zanim zdążyłam się podnieść usłyszałam nad sobą cichy szept:
    - Z chęcią bym ci wyjawiła kim jestem, ale to może poczekać.
   Poczułam jak zimne dłonie dotykają mojej szyi, pózniej policzków, a na końcu palce przesuwają się na skroń. Cała drżałam. Nie tylko ze strachu, ale i z zimna. Miałam wrażenie, że chłód rozniesie moją czaszkę, a potem całe ciało. Bałam się ruszyć... Nagle chłodne ręce pociągnęły moją głowę ku górze. Wstałam. Kręciło mi się w głowie i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Poczułam, że moja głowa leci w strone stolika. Opadłam bezwładnie na podłogę. Wtedy zauważyłam twarz osoby. Była to kobieta. Jej głowa była prześwitująca, blada. Usta miała wykrzywione w triumfalnym uśmiechu, tak jakby udało jej wykraść kilka tysięcy dolarów. Mroczki pojawiły mi się przed oczami. Chciałam krzyknąć, ale było mi już wszystko jedno. Czułam jak odpływam i bezgraniczne ciepło otula moje ciało.
    - Jestem Emma. Miło było cię znać. - usłyszałam od morderczyni na pożegnanie.



To taka nowość - postanowiłam od czasu do czasu cofać się do przeszłości, ale niekoniecznie przeszłości głównej bohaterki. Ten rozdział był poświęcony zmarłej już, Sophie Palmer. Miał on pokazać jak zginęła dziewczyna i oczywiście sprawić by w waszych głowach pojawiły się nowe pytania dotyczące książki. Bardzo proszę o wypowiedzi, czy podoba wam się taki zwrot?