wtorek, 19 lutego 2013

Prolog

Pewnego wrześniowego południa, we wschodniej części Ameryki.
   Jechaliśmy już około 5 godzin. Podróż w samochodzie to chyba najgorszy pomysł na swiecie! Na początku września, jazda jest zawsze gorąca i mało konfortowa. Zastanawiałam się nad lotem samolotem, ale mama bała się. Pociąg również odpadał z jej powodu. Jedynym wyjściem był samochód. Niestety musiałam przetrwać jeszcze te 40min. Potem znajde się w niebiańskim raju otoczona wianuszkiem przyjaciół i kolegów. Największym plusem tegorocznego powrotu na uczelnie jest mój chłopak – Thomas. Zapewnie już jest w Easton Academy. Mieszka niedaleko więc powinien tam na mnie czekać.
     - Będziesz tęsknić za rodzicami? - spytała mama odwracając się w moim kierunku. Ma na imie Ana . Pracuje jako lekarka w moim miasteczku. Jest bardzo dobra w swoim zawodzie i razem z tatą – Victorem, wróżymy jej szybki awans. Tata zaś jest włascicielem sieci kawiarni "Ice Breath Cafe".
     - Taak... - usmkiechnęłam się przekornie. - Będę. Zadzwonie tylko, jak skończy się Początkowa Uroczystość, dobrze?
     - Dobrze. - mama zesmutniała. Znowu wyjeżdżam na rok nauki do miejscowości oddalonej od mojego domu ponad 400km. Nic dziwnego, że rodzice się martwili i smucili. Szczerze, to mimo mojego ogromnego szczęścia, uderzała mnie fala smutku. Według przepisów Easton Academy, do rodziny moge wyjechać tylko raz w ciągu roku szkolnego. Zazwyczaj wybieram Święta Bożego Narodzenia, ponieważ wypadają one mniej więcej w środku czasu nauki.
     - Nie martwcie się o mnie. W tej szkole jestem bezpieczna. Naprawdę.
   Wtedy, te słowa mowiłam z całkowitą szczerością... Byłam głupia mysląć, że wszystko będzie jak w tamtym roku: dobrze i szczęśliwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz