Pewnego wrześniowego popołudnia,
we wschodniej częsci Ameryki.
Ze
zdenerwowaniem obserwowałam parki otaczające Easton Academy.
Widziałam uczniów spacerujących ścieżkami i śmiejących się
głośno. Jechaliśmy kamienistą drogą i z każdym podskokiem
samochodu, moje podekscytowanie wzrastało. Gdy pojazd zatrzymal się
na głównym parkingiem przed szkolnym budynkiem, odrazu otworzyłam
drzwi i wyskoczyłam na zewnątrz. Odetchnełam głęboko i poczułam
unikatową woń uczelni. Unosiła się nad całym terenem uczelni.
Wiem, że to dziwnie brzmi, ale każde miejsce posiada swój
specyficzny zapach. To naprzykład, pachniało tulipanami, które
wprost uwielbiałam, nowością i przygodą.
- Dzieki za podwózkę. - zaśmiałam się. - Tato? Wyjmiesz moje bagaże? - zwróciłam się do niego z prośbą. Sama pobiegłam do wejścia do szkoły. Stały tam wózki, których używa się do przewozu bagażu. Odpiełam jeden, za opłatą 5zł i pociągnęłam go do samochodu. Rodzice pomogli mi wsadzić tam 3 wielkie walizki, torbę z kocem i moim ulubionym miśkiem oraz torbę podręczną.
Mama podeszła do mnie i przytuliła mnie. Wyciągnęłam rękę z jej uścisku i gestem zawołałam tatę, żeby się do nas przyłączył. To był ostatni współny uścisk na 4 miesiące. Posmutniałam, ale postanowiłam nie rozkleiać się przy rodzicach. Po chwili odsunęlam się i powiedziałam:
- Muszę iść. Trzeba się zameldować do 14, a już jest po 13...
- Dobrze, dobrze. Cześć Reed. - mama spojrzała na Victora i zwróciła się do niego. - Jedźmy.
- Pamiętaj dzwoń często. - przypomniał mi tata z uśmiechem. Wydawał się szczęśliwy, że zastaje tutaj i będę się uczyć. Choć... Tata umie dobrze udawać.
- Okey. Do zobaczenia wkrótce. - pożegnałam rodziców. Oni wsiedli w samochód i po kilkunastu sekundach zniknęli za zakrętem. Westchnęłam i usmiechnęłam się. Od tej chwili moim zadaniem jest świetnie się bawić i nauczyć się czegokolwiek. Chwyciłam mój wózek i ruszyłam w kierunku rozsuwanych, szkolnych drzwi.
Moim oczom ukazał się przestronny hol, wykończony marmurem i gdzieniegdzie złotem. Po prawej stronie znajdowały się sale lekcyjne. Na wprost, 2 duże sale gimnastyczne oraz niewielki, kryty basen. Z obu sal było wyjście na boiska na dworze oraz, tym razem dużą, odkrytą pływalnię. Po mojej lewej stronie umieszczono pomieszczenia takie jak biuro dyrektorki, sekretariat oraz biblioteka.
- Dzieki za podwózkę. - zaśmiałam się. - Tato? Wyjmiesz moje bagaże? - zwróciłam się do niego z prośbą. Sama pobiegłam do wejścia do szkoły. Stały tam wózki, których używa się do przewozu bagażu. Odpiełam jeden, za opłatą 5zł i pociągnęłam go do samochodu. Rodzice pomogli mi wsadzić tam 3 wielkie walizki, torbę z kocem i moim ulubionym miśkiem oraz torbę podręczną.
Mama podeszła do mnie i przytuliła mnie. Wyciągnęłam rękę z jej uścisku i gestem zawołałam tatę, żeby się do nas przyłączył. To był ostatni współny uścisk na 4 miesiące. Posmutniałam, ale postanowiłam nie rozkleiać się przy rodzicach. Po chwili odsunęlam się i powiedziałam:
- Muszę iść. Trzeba się zameldować do 14, a już jest po 13...
- Dobrze, dobrze. Cześć Reed. - mama spojrzała na Victora i zwróciła się do niego. - Jedźmy.
- Pamiętaj dzwoń często. - przypomniał mi tata z uśmiechem. Wydawał się szczęśliwy, że zastaje tutaj i będę się uczyć. Choć... Tata umie dobrze udawać.
- Okey. Do zobaczenia wkrótce. - pożegnałam rodziców. Oni wsiedli w samochód i po kilkunastu sekundach zniknęli za zakrętem. Westchnęłam i usmiechnęłam się. Od tej chwili moim zadaniem jest świetnie się bawić i nauczyć się czegokolwiek. Chwyciłam mój wózek i ruszyłam w kierunku rozsuwanych, szkolnych drzwi.
Moim oczom ukazał się przestronny hol, wykończony marmurem i gdzieniegdzie złotem. Po prawej stronie znajdowały się sale lekcyjne. Na wprost, 2 duże sale gimnastyczne oraz niewielki, kryty basen. Z obu sal było wyjście na boiska na dworze oraz, tym razem dużą, odkrytą pływalnię. Po mojej lewej stronie umieszczono pomieszczenia takie jak biuro dyrektorki, sekretariat oraz biblioteka.
Skierowałam
się w tym kierunku z ogromnym ciężarem w mojej dłoni. Zajęlo mi
dłuższą chwilę zanim dodarłam do sekretariatu. Cicho zapukałam.
- Proszę. - powiedział ktoś donośnym głosem. Nieśmiało otworzyłam drzwi. Gdy za jasnym, brzozowym biurkiem ujrzałam Panią Rene Hall, odważnie weszłam do pomieszczenia. Panią Hall możnabybyło nazwać "dorosłą przyjaciółką". Zawsze nas kryje przed dyrektorką – Panią Blake, gdy urzącamy potajemne impezy albo wymykamy się do internatu chłopców. Jest bardzo miłą osóbką.
- Proszę. - powiedział ktoś donośnym głosem. Nieśmiało otworzyłam drzwi. Gdy za jasnym, brzozowym biurkiem ujrzałam Panią Rene Hall, odważnie weszłam do pomieszczenia. Panią Hall możnabybyło nazwać "dorosłą przyjaciółką". Zawsze nas kryje przed dyrektorką – Panią Blake, gdy urzącamy potajemne impezy albo wymykamy się do internatu chłopców. Jest bardzo miłą osóbką.
-
Dzień dobry. - przywitałam sekretarkę. - Ostatnia jestem? -
spytałam, ponieważ pokój świecił pustkami.
- Tak, Reed. Jak zwykle. - puściła oko. Usiąć proszę, bo muszę pozałatwiać pare spraw. Zaraz się tobą zajmę.
- Dobrze.- odparłam. Zauważyłam, że Rene podpisuje jakieś dokumenty na których napisane było "... pokój 4... o stół... brak kradzieży...". Nie mogłam doczytać się więcej, ponieważ sekretarka często przekręcała kartki. Pomyślalam, że to kolejne włamanie. Te mają dość częste miejsce na naszej uczelni podczas wakacji. Wzruszyłam beznamiętnie ramionami i odstawiłam bagaże na wolne miejsce przy ścianie. Sama usiadłam na miękkim, kremowym fotelu.
- Tak, Reed. Jak zwykle. - puściła oko. Usiąć proszę, bo muszę pozałatwiać pare spraw. Zaraz się tobą zajmę.
- Dobrze.- odparłam. Zauważyłam, że Rene podpisuje jakieś dokumenty na których napisane było "... pokój 4... o stół... brak kradzieży...". Nie mogłam doczytać się więcej, ponieważ sekretarka często przekręcała kartki. Pomyślalam, że to kolejne włamanie. Te mają dość częste miejsce na naszej uczelni podczas wakacji. Wzruszyłam beznamiętnie ramionami i odstawiłam bagaże na wolne miejsce przy ścianie. Sama usiadłam na miękkim, kremowym fotelu.
Zauważyłam,
że w wakacje musiał być tutaj remont. Ściany z intensywnej
pomarańczy pomalowano na ciemny kremowy kolor. Na dębową podłogę
zarzucono jasnozłoty dywan. Przy wejściu znajdował się
biało-złoty stolik, na którym znajowało się popiersie
załozyciela mojej szkoły wykonanae z marmuru. Obok niego stała
duża brzozowa szafa. Na przeciw znajdowało się długie biurko,
przy którym pracowała Pani Hall. Czasami zastępowała ją "Żmija".
To przezwisko. Nie potrafiła utrzymać języka za zębami i o
wszystkim mówiła dyrektorce. Na całe szczęscie, nie było jej tu
zbyt często. Po jednej stronie biurka znajdowały się drzwi do
pokoju Pani Blake, a po drugiej rozległy regał na zapiski, ksiązki
i segregatory. Obok niego umieszczono dwa fotele oraz jasny stolik.
Cały sekretariat był obwieszony drogimi i pieknymi obrazami,
których wcześniej tu nie było.
- Reed, podejdź. Skończyłam już. - Rene wyrwała mnie z zamyślenia. Pospiesznie podeszłam i oparłam łokcie na ladzie.
- Dobra, co musze podpisać? - Pani podała mi jakieś papiery, na których bez namysłu machnęłam parafke. Potem sekretarka podała mi mój nowy plan lekcji. Poinformowała, że rozpoczęcie zaczyna się o 15. Podziękowałam i wyszłam.
****
Gdy tylko przekroczyłam próg Bilings poczułam mocne uściski moich znajomych. Puściłam wózek i poddałam się. Wreszcie 4 pary rąk odkleiły się odemnie. Zobaczyłam twarze moich kumpelek, których od tak długiego czasu nie widziałam.
- Reed, podejdź. Skończyłam już. - Rene wyrwała mnie z zamyślenia. Pospiesznie podeszłam i oparłam łokcie na ladzie.
- Dobra, co musze podpisać? - Pani podała mi jakieś papiery, na których bez namysłu machnęłam parafke. Potem sekretarka podała mi mój nowy plan lekcji. Poinformowała, że rozpoczęcie zaczyna się o 15. Podziękowałam i wyszłam.
****
Gdy tylko przekroczyłam próg Bilings poczułam mocne uściski moich znajomych. Puściłam wózek i poddałam się. Wreszcie 4 pary rąk odkleiły się odemnie. Zobaczyłam twarze moich kumpelek, których od tak długiego czasu nie widziałam.
Ariana nie zmienila się wcale. Pomimo wyjazdu na
Karaiby jej skóra została blada. Noelle przefarbowała włosy z
koloru kawy,
na mocną czekoladę.
Mówila, że to zrobi, ale sądziłam, że na jakiś bardziej szalony
kolor. Cheyenne bez wątpienia wydoroślała i nieśmiałą minę
zamieniła na trochę odważniejszy uśmiech. Alice pozostała tą
samą trzpiotką co kilka tygodni temu. Szeroki usmiech nie skodził
jej z twarzy.
- Też się cieszę, że was widzę, ale udusiłybyście mnie! - krzyknęłam z rozbawieniem w głosie.
- Oj, tam. Nic ci się nie stało. - Noelle zasmiała się. - Musisz się sprężać, bo za 30 min. musimy isć do auli.
Aula jest osobnym budynkiem niedaleko za szkołą. Tam odbywają się wszelkie uroczystkości i zabawy szkolne.
- Dobrze, tylko pójdę odstawić bagaże.
- Idę z tobą! - wykrzyknęła Noelle i ruszyła za mną. Mieszkam z nią w jednym pokoju, tak samo jak w tamtym roku. U nas w Easton Academy zamieszkuje się jeden pokój przez cały okres uczenia się. Każde mieszkanko ma własny styl, ponieważ jest urządzany przez lokatorki w nim mieszkające. Nasz urządziłyśmy w nadmorskim klimacie – błękitne poduszki, narzuty, dywany, jasne meble i cała masa tropikalnych dodatków. Jednym z nich i jak dla mnie najbardziej zabawnym jest budzik w kształcie kokosu, który zakupiłam na wyspach Vanuatu. Jest to naprawdę bardzo piękne miejsce.
- Też się cieszę, że was widzę, ale udusiłybyście mnie! - krzyknęłam z rozbawieniem w głosie.
- Oj, tam. Nic ci się nie stało. - Noelle zasmiała się. - Musisz się sprężać, bo za 30 min. musimy isć do auli.
Aula jest osobnym budynkiem niedaleko za szkołą. Tam odbywają się wszelkie uroczystkości i zabawy szkolne.
- Dobrze, tylko pójdę odstawić bagaże.
- Idę z tobą! - wykrzyknęła Noelle i ruszyła za mną. Mieszkam z nią w jednym pokoju, tak samo jak w tamtym roku. U nas w Easton Academy zamieszkuje się jeden pokój przez cały okres uczenia się. Każde mieszkanko ma własny styl, ponieważ jest urządzany przez lokatorki w nim mieszkające. Nasz urządziłyśmy w nadmorskim klimacie – błękitne poduszki, narzuty, dywany, jasne meble i cała masa tropikalnych dodatków. Jednym z nich i jak dla mnie najbardziej zabawnym jest budzik w kształcie kokosu, który zakupiłam na wyspach Vanuatu. Jest to naprawdę bardzo piękne miejsce.
Gdy
drzwi windy otworzyły się nie dałam ani kroku w strone wyjścia.
Na końcu korytarza znajdował się pokój Sophie Palmer... Ona jako
jedyna mieszkała tam sama, ponieważ była Prezeską Billings. Nie
przyjaźniłam się z nią, ale była dla mnie ważną osobą.
Patrząc na ten widok, osunęłam się o ścianke windy, a z moich
oczu popłynęła samotna łza. Mianowicie drzwi zostały wyłamane,
a w ich miejscu widniała taśma policyjna, blokująca wejście do
środka. Przypomniałam sobie, jak sekretarka podpisywała jakieś
papiery. Dodyczyły zapewnie Sophie. Nie wiedziałam co myśleć, ani
robić. Bałam się o najgorsze...Że Sophie nie żyje.
- Co się dzieje? Reed, spójrz na mnie. - usłyszam głos przyjaciółki, która kucnęła obok mnie, tak, by zablokować zamknięcie się windy.
- Nie... Nie rozumiem. - jęknęłam i słabym gestem wskazałam koniec korytarza. - O co tutaj chodzi?
- Nie wiesz?! - krzyknęła Noelle. - Sophie została zamordowana. - dodała ściszonym głosem.
- Niemożliwe... - schowałam twarz w dłonie. Najważniejsza uczennica Billings nie żyje. Była bardzo dobrą przewodniczącą. Dzisiaj miała wybrać swoją następczynię... Nigdy takiej sytuacji nie było. Co teraz zrobi internat?
- Mama mi powiedziała. - kontynuowała. Rodzice przyjaciółki dobrze znali się dobrze z rodzicami Prezeski, nie to co moi.
- Co się dzieje? Reed, spójrz na mnie. - usłyszam głos przyjaciółki, która kucnęła obok mnie, tak, by zablokować zamknięcie się windy.
- Nie... Nie rozumiem. - jęknęłam i słabym gestem wskazałam koniec korytarza. - O co tutaj chodzi?
- Nie wiesz?! - krzyknęła Noelle. - Sophie została zamordowana. - dodała ściszonym głosem.
- Niemożliwe... - schowałam twarz w dłonie. Najważniejsza uczennica Billings nie żyje. Była bardzo dobrą przewodniczącą. Dzisiaj miała wybrać swoją następczynię... Nigdy takiej sytuacji nie było. Co teraz zrobi internat?
- Mama mi powiedziała. - kontynuowała. Rodzice przyjaciółki dobrze znali się dobrze z rodzicami Prezeski, nie to co moi.
-
Niemozliwe... Kiedy to się stało? - moje oczy zaczęły piec.
Zamiast pojedynczej łzy, wylało się całe morze.
- Sophie na początku wakacji przyjechała do Billings, by zabrać swoje rzeczy. - Noelle z opanowaniem tłumaczyła mi. Prezeska skończyła szkołę i zapewne przyjechała opróżnić pokój. - Z tego co wiadomo, ktoś włamał się i szarpał się z nią. Sophie walnęła głową o stół i... tyle. Sprzątaczka znalazła ją kilka dni później.
- Wiadomo już, kto to zrobił? - spytałam łamiącym się głosem.
- Właśnie... To jest w tym najdziwniejsze. - Noelle rozejrzała się dookoła, jakby obawiała się czegość. - Na kamerach nikogo nie było widać.
- Sophie na początku wakacji przyjechała do Billings, by zabrać swoje rzeczy. - Noelle z opanowaniem tłumaczyła mi. Prezeska skończyła szkołę i zapewne przyjechała opróżnić pokój. - Z tego co wiadomo, ktoś włamał się i szarpał się z nią. Sophie walnęła głową o stół i... tyle. Sprzątaczka znalazła ją kilka dni później.
- Wiadomo już, kto to zrobił? - spytałam łamiącym się głosem.
- Właśnie... To jest w tym najdziwniejsze. - Noelle rozejrzała się dookoła, jakby obawiała się czegość. - Na kamerach nikogo nie było widać.
Ciekawie się zaczyna, rozdział fajny i wciągający. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do napisania ;*
Dziękuję. Przyszły rozdział zamierzam wstawić już w ten weekend. Proszę mnie jeszcze odwiedzić ;)
OdpowiedzUsuńOch na pewno już sie mnie nie pozbedziesz tak łatwo ;D
UsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział na in-light-of-the-blood.blogspot.com
Pozdrawiam i do napisania :)
Hejka !
OdpowiedzUsuńChciałam się spytać kiedy będzie NN? Bo już się nie mogę doczekać :D
Wiem, że już długo nie piszę i serdecznie za to przepraszam.
Usuń:( Wlasnie pracuję nad nowym rozdziałem i postaram się go dodać w najbliższy weekend, bądź na początku przyszłego tygodnia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń