piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 4

Pewnego wrześniowego dnia, we wschodniej częsci Ameryki

   Patrzyłam ogromnymi jak spodki oczami na treść maila. Oddech miałam nieregularny, czasem miłam duszności. Thomas wpatrywał się we mnie z troską, ale jednak widziałam po wyrazie jego twarzy, że nie wie co ma zrobić. Noelle była schylona w kierunku kolan i zakrywała twarz dłońmi. Byliśmy przestraszeni. To właściwe określenie. Trudno byłoby nie być po odczytaniu takiej wiadmości:

       

        „Wszystko się zmienia, kiedy zło widzi, a ja nie. 
        Wszystko się zmienia, kiedy zło wie,                                                że nie musi się ukrywać, może zaatakować. 
        Nie ma sensu udawać, że ciemność nic nie zmienia.                                  Zmienia wszystko.” Michael Grant. 
Bądź ostrożna, Ona może przyjść w każdej chwili, Ona może zrobić wszystko na co ma ochote. Lecz nie ukrywaj się, ponieważ Ona i tak cię znajdzie.
                                            S.


    Ta wiadomość była od zamordowanej Sophie. To samo w sobie było przerażające, ale mnie zainteresowało coś jeszcze. Kim była "Ona" i na ile było ją stać? A co ważniejsze, czy jestem aż w tak wielkim niebezpieczeństwie? Miałam nadzieję, że ten tekst to zwykły żart, ale po tym jak zobaczyłam ducha Sophie, wszystko jest możliwe...
Szybko zamknęłam laptopa i milczałam. Nerwowo zaczęłam bawić się pierścionkiem od Thomasa. 

- Nie martw się... Wszystko się jakoś ułoży. To pewnie jakiś kawał, albo... - Thomas przerwał. Sam nie wiedział co to jest, więc jak mógł mnie pocieszać? 

- Możesz wyjść? Przepraszam, że to mówię, ale potrzebuje chwili na przemyślenia, a narazie wole nie wychodzić z akademika.

- Rozumiem... Już wychodzę. - Chłopak wstał i już był w drodze do drzwi, gdy nagle odwrócił się. - Możesz mi najpierw coś wyjaśnić?
- No tak... O co chodzi?
- Co się stało wtedy w Auli? Czemu zaczęłaś krzyczeć?

- Widziałam... - odchrząknęłam. Trudno było mi o tym mówić szczegolnie teraz, gdy Sophie prawdopodobnie wysłała mi tego maila. - Ducha. Ducha Sophie.





    Stało się tak jak myślałam wcześniej. Wieczorem Thomas zadzwonił do mnie. Pytał czy wszystko w pożądku. Nastepnie łagodnie przeszedł na temat maila i ducha w Auli. Po kilku minutach rozmowy stwierdził, że może zmęczenie podróżą oraz wieść o zamordowaniu Sophi przyczyniły się, iż zdawało mi się widzę zjawę. O wiadomości powiedział tyle, że to może jakaś zaległa informacja która dotarła dopiero teraz bądź ktoś robi sobie żarty. Powiedział mu swoje zdanie na ten temat, ale wolałam się nie kłocić, więc po chwili zakończyłam rozmowę. 

    Jednym słowem Thomas myślał, że zwariowałam, ale nie chciał się do tego przyznać. Nie sądziłam, że tak będzie myslał o mnie mój chłopak, który zna mnie lepiej niż ktokolwiek. Zaczęłam się smucić z tego powodu. 

    Na dodatek Noelle trochę zezłościła się na mnie, że nie powiedziałam jej odrazu co widziałam w Auli, ale nie robiła mi też niepotrzebnych wyrzutów. Byłam jej za to wdzięczna, ponieważ nie zniosłabym więcej. 

    Kilkanaście minut później wpadła do mnie Arianna z pytaniem jak się czuję. Odpowiedziałam, że nie najlepiej. Jak się później dowiedziałam, wizytę miały mi jeszcze złożyć Alice i Cheyenne w sprawie dyskoteki rozpoczynającej rok szkolny. One były w komitecie organizującym tego typu sprawy, ale jako prezeska miałam za zadanie przedstawić pomysł mieszkanek Billings na zebraniu samorządu szkolnego.            
   Chwilę pózniej przyszły dziewczyny z notesami, kredkami i ołówkami gotowe na planowanie przyjęcia. 

Wieczór zapowiadał się bardzo pracowicie i rzeczywiście taki był. To pomogło mi choć na chwilę zapomnieć o Sophie i niedowierzającym Thomasie. Efektem koncowym naszych starań był piękny plan dyskoteki. Miałam szczere nadzieje, że wszyscy wybiorą własnie ten. Mianowicie (według nas) dyskoteka odbyłaby się w klubie Cielo, gdzie specjalnie dla nas, byłby sprowadzony David Guetta. "Superodjazdowo!", jak to powiedziała Alice.

    Około jedenastej padłam na łóżko, ledwożywa z powodu całej tej tajemniczej historii oraz ciężkiej pracy nad projektem. Nie musiałam długo czekać, aż koszmar zamknął mi powieki i zaprowadził do swojego świata. 





________________
Wiem, że ten rozdział mogł nie przypaść Wam do gustu. Końcówką chciałam pokazać, że większość tych dziewczyn myśli tylko o imprezach, zabawach, a główna bohaterka zmienia się powoli pod wpływem dziwnych zdarzeń. Mam nadzieję, że dobrze to oddałam i czekam na opinie.

czwartek, 20 czerwca 2013

Liebster Award

Serdecznie dziekuję za nominowanie mnie do nagrody Liebster Award.

Moje odpowiedzi na pytania zadane przez: Skazana Na Rocka

1. Jaki masz kolor włosów?
Hmm... Trudne pytanie... Brąz z pasemnkami bardzo ciemnego fioletu. :D
2. Twój wymarzony zawód?
Podróżniczka. Chciałabym zwiedzać miejsca o których czytam w książkach.
3. Gdzie lubisz spędzać wakacje?
W domu. Blisko niego mam sad, w którym uwielbiam pisać.
4. Twoje motto życiowe?
Nie mam określonego. Wiele myśli sławnych filozofów przypadło mi do gustu. Ogólnie staram się nie poddawać i robić to co lubię, nie zważać na opinie innych.
5. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?
Lubię gotować, więc moimi ulubionymi daniami jest większość tych co ugotuję.
6. Jaki gatunek filmów najbardziesz lubisz?
Oczywiście komedie romantyczne.
7. Lubisz zachód słońca?
Kocham... Jest taki romantyczne i wywiera silne emocje.
8. Jaki rodzaj muzyki lubisz?
Hmm... Nie mam okreslonego rodzaju.
9. Kogo wybierasz - Damon Salvatore czy Stefan Salvatore?
Zdecydowanie Stefan. <3
10. Twój pseudonim?
Donka. Choć najczęściej ludzie mówią na mnie poprostu Dominika.


Nominuję:
http://niebezpieczneklamstwa.blogspot.com/
http://the-new-road.blogspot.com/
http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/


PYTANIA:
1. Jaki masz kolor oczu?
2. Jakie są twoje hobby?
3. W jakich kolorach masz pokój?
4. Jaki kolory lubisz najbardziej?
5. Gdzie czujesz się lepiej - jeziora, morza, góry, lasy?
6. Masz rodzeństwo?
7. Ile masz lat?
8. Częściej piszesz z telefonu czy komputera?
9. Jakie kraje zagraniczne lubisz najbardziej?
10. Jakiego artyste cenisz najbardziej i czemu?
11. Jakie cechy, według ciebie, powinien mieć idealny przyjaciel?

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 3

Pewnego wrześniowego dnia, we wschodniej częsci Ameryki

   Byłam zszokowana. Przerażona. Bałam się. Noelle potrzymywała mnie ramieniem i wspierała na duchu. Niewiele to dało, gdyż wciąż miałam wrażenie, że jestem obserwowana. 
    Po przejściu kilkunastu ścieżek znalazlysmy się w Auli. Tak naprawdę jest to pierwszy budynek szkolny jaki powstał w Easton Academy. Jest sporo oddalony od centrum naszej uczelni, lecz bardzo ważny. To w nim spotykamy się na rozpoczęcie i zakończenie roku, uczczenie ważnych wydarzeń, czy wybieranie przewodniczących, prezesek i prezesów.  
    Usiadłyśmy w jednym z pierwszych rzędów. Uroczystość rozpoczęła się tradycyjnie. Była doś nudna, do chwili gdy dyrektorka powiedziała:
    - Z powodu smutnej straty uczennicy Sophie Palmer, jednocześnie prezeski jednego z akademików musimy wybrać jej następczynię. - Pani Blake wykonała ruch ręką i mieszkanki Billings zaczęły wstawać. Poszłam w ich ślady. Po chwili dotarło do mnie, że właśnie teraz rozpoczną się wybory. Nigdy w nich osobiście nie uczestniczyłam, ale słyszałam, że odbywa się w kręgu tylko konkretnych osób z akademika. Nigdy przy całej szkole. Dyrektorka rozdala każdej z nas niewielką kartkę i długopis ze srebrnymi inicjałami Easton Academy. Następnie powiedziała:
    - Napiszcie kogo widzicie w roli prezeski Billings, a potem zegnijcie kartkę i wrzućcie do tego naczynia. - wskazała na marmurową misę ozdobioną złotymi liśćmi i pąkami. Rozejrzałam się po Auli. Uczniowie obserwowali nas pełnym oczekiwania i zainteresowania wzrokiem. Gdy już miałam opuścić głowę z zawstydzeniem, zauważyłam kogoś. Przy drzwiach stała Sophie. Jej blond włosy rozwiewał niewyczuwalny wiatr, a piwne oczy wpatrywały się we mnie z przestrogą. Wyrażały zarówno strach, troskę jak i złość. Zaczęłam krzyczeć. Gardło rozdzierało mi się z bólu, ale nie mogłam przestać. Ludzie zaczęli wstawać i podbiegać do mnie. Robiło mi się duszno. Jedna z osob przebiegła przez Sophie. Tak poprostu. Dziewczyna rozpłyneła się w powietrzu, co jeszcze bardziej mnie przeraziło. Wszystko działo się szybko, jak bym przewijała jakiś film. Nagle poczułam chłodną dłoń na moim ramieniu. Wystraszona, upadłam na podłogę i uderzyłam o coś twardego. Chwilę później nic nie widziałam, ani nie czułam.




    Delikatnie otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Spostrzegłam, że znajduję się na moim łóżku w akademickim pokoju. Na krzesełku, niedaleko mnie, siedziała Noelle. Wpatrywała się pustym wzrokiem w ekran iPhona. Chciałam się podnieść, ale bol z tyłu głowy znokałtował mnie. W tym momencie przyjaciółka odwróciła głowę i uśmiechnęła się.
    - Wreszcie! Już myślałam, że nie wrócisz do żywych. - usiadła na brzegu łóżka.
    - Chyba zaraz wrocę tam gdzie byłam przed chwilą, jeśli głowa nie przestanie mnie boleć. - próbowałam zażartować, ale ochrypły głos nie pomagał mi.
Noelle wstała, podeszła do łazienki. Kilka sekund później wróciła z dwoma tabletkami: żółtą i białą. Podała mi je, a następnie nalala do szklami trochę wody mineralnej.
    - Przeciwbólowy i na gardło. Powinny pomóc.
    - Dzięki . - odparłam. Jeden z proszków połknęłam, a drugi włożyłam do ust. Chwilę siedziałyśmy w ciszy. Po minie Noelle było widać, że bije się z myślami.
    - Co się własciwie stało, gdy zaczęłaś krzyczeć? - usłyszałam wreszcie.
Westchnęłam i nie wiedziałam co mam dalej zrobić. Wypadało, żebym powiedziała prawdę, ale jakby to zabrzmiało: widziałam Sophie, zamordowaną kilka tygodni temu, która potem rozpynęła sie w powietrzu? Proszę... Noelle uznałaby, że mam coś nie tak z głową. Jakby powiedziała o tym innym to już wogóle. Skłamałam:
    - Własciwie nie wiem... Nie wiele pamiętam... A co z wyborami? - skierowałam rozmowę na inny tor.
    - Nie uwierzysz.
    - No mów... - nalegałam.
    - Wygrałaś! - wykrzyknęła z radością.
    - Co?! - nie uwierzyłam własnym uszom. Nie sądziłam, że mam takie poparcie w Billings
    - Naprawdę. Reed prezeską. - przyjaciółka usmiechnęła się wesoło, a zarazem bardzo tajemniczo. Wciąż byłam bardzo zaskoczona, ale odwzajemniłam usmiech. Nagle usłyszałam pukanie. Odruchowo zaczęłam podnosić się z łóżka, ale Noelle była szybsza.
    - Ktoś do ciebie Reed! - krzyknęła.
   Z zaciekawieniem wychyliłam bolącą głowę w kierunku holu. Nagle zauważyłam średniej wielkości bukiet składający sie z kremowych eustom i fioletowych frezji. Były to moje dwie ulubione odmiany. Zza nich wychyliła sie głowa Thomasa, ktory się delikatnie usmiechał.
    - Cześć. Jak się czujesz? - spytał z troską wręczając mi kwiaty.
    - Dziekuję. Prócz bolącego gardła i głowy... - powąchałam pąki eustom - ...jest świetnie. - pocałowałam chłopaka w policzek.
W tych chwilach wszelki smutek i strach wywołany śmiercią Sophi odleciał w zapomnienie.
    - Jak tam wakacje we Francji? - spytałam.
    - Fajnie. Byłem w
Musée du Louvre. Spodobałyby ci się obrazy, które tam widziałem.
    - Z pewnością. - Kocham sztukę. Szczególnie przypadły mi do gustu dzieła Leonarda da Vinci i Rafaela Santini. Oboje byli Włochami, dlatego ciągnie mnie w ich strony.
    - Mam coś dla was. - Thomas sięgnął do papierowej torebki, której wcześniej nie zauważyłam. Najpierw wręczył Noell pieknie opakowaną książkę z ilustracjami i notatkami o Ogrodach Wersalskich, Ogrodzie Luksemburskim, Parku Belleville i wielu innych. Zauwazyłam, że każda stronica ma złocenia o kilka diamentów Fabergé. Dla Thomasa nie było rzeczy nie mozliwych jeśli chodzi o cenę. Noelle podziękowała i odrazu zaczeła wertować strony w poszukiwaniu inspiracji na nowy projekt ogrodu. Następnie chłopak wyjął czarne, niewielkie wykonane z zamszu pudełeczko. Wręczył mi je. Z szerokim uśmiechem na twarzy otworzyłam prezent. Moim oczom ukazał się piękny, złoty pierścionek z szafirem i diamentem w kształcie łzy. Ostrożnie wyjęłam go z pudełeczka i założyłam na palec. Był przepiękny...
    - Orginalny pierścionek zaręczynowy, który Napoleon Bonaparte podarował Józefinie de Beauharinais.
    - Naprawdę? To orginał? - Słyszałam, że ma być wydany na licytacje, ale nie pomyślałabym, że kupi go Thomas.
    - Tak, dla ciebie wszystko. - Delikatnie wziął mnie za rękę.
    - Hej. Sprawdźmy czy już zaaktualizowali informacje o tobie. - Noelle zepsuła romantyczną atmosferę.
    - Ale po co? - nie rozumiałam jej nagłej prośby.
    - Stronę Easton odwiedzamy nie tylko my, uczniowie, ale i ludzie z całego świata. Wszyscy chcą wiedzieć co się dzieje u potomków sław. - Tu przyjaciółka miała rację. W tamtym roku Easton opublikowało zdjęcie Amy Saad obściskującą się z kelnerem w naszej jadalni. Ta dziewczyna to kuzynka premiera Egiptu. Po tym zdarzeniu wybuchł wielki skandal, cały świat wiedział o tym romansie. Po krótkim czasie, okazało się, że to wredny dziennikarz włamał się na strone naszej szkoły, która i tak musiała zapłacić Amy odszkodowanie i usunąć wszelkie informacje o romansie z internetu.
    - No dobrze... - westchnęłam. - Podaj mi laptopa.
Szybko wstukałam adres, po czym na ekranie pojawiła się elegancka, ale ozdobna strona mojej szkoły. Na samej górze w dziale informacyjnym widniał nagłówek:
Nowa prezeska jednego z akademików. Wskazałam palcem na napis i powiedziałam:
    - Zadowolona?
    - Mhmm... - mruknęła Noelle.
Korzystając z okazji, zalogowałam się na szkolną skrzynkę pocztową. Każdy uczeń ma taką w swoim laptopie, by móc łatwiej komunikować się z innymi. Weszłam do folderu odebrane. Miałam jedną nie odczytaną wiadomość. Gdy spojrzałam na nadawce, myślałam, że zwymiotuję. Po spojrzeniu na godzinę wysłania wiadomości, zrobiło mi się jeszcze gorzej.
    - Noelle, Thomas, zobaczcie. - powiedziałam łamiącym się głosem i owróciłam ekran laptopa w ich stronę.