piątek, 12 lipca 2013

NOWY BLOG!!!

Dzisiaj założyłam nowego bloga Soldiers TownSerdecznie zapraszam do częstego odwiedzania. Na blogu zamieściłam już Bohaterów i Prolog!

Pewnie zastanawiacie się czemu zakładam tyle blogów. Odpowiedź jest prosta i niektórym już dobrze znana: szukam takiej tematyki w której będzie mi się dobrze pisało i dla ktorej będę miała milion pomysłów na minutę. Jeśli życzycie mi dobrze, to miejcie nadzieję, że odnajdę to "coś" już niebawem.

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 4

Pewnego wrześniowego dnia, we wschodniej częsci Ameryki

   Patrzyłam ogromnymi jak spodki oczami na treść maila. Oddech miałam nieregularny, czasem miłam duszności. Thomas wpatrywał się we mnie z troską, ale jednak widziałam po wyrazie jego twarzy, że nie wie co ma zrobić. Noelle była schylona w kierunku kolan i zakrywała twarz dłońmi. Byliśmy przestraszeni. To właściwe określenie. Trudno byłoby nie być po odczytaniu takiej wiadmości:

       

        „Wszystko się zmienia, kiedy zło widzi, a ja nie. 
        Wszystko się zmienia, kiedy zło wie,                                                że nie musi się ukrywać, może zaatakować. 
        Nie ma sensu udawać, że ciemność nic nie zmienia.                                  Zmienia wszystko.” Michael Grant. 
Bądź ostrożna, Ona może przyjść w każdej chwili, Ona może zrobić wszystko na co ma ochote. Lecz nie ukrywaj się, ponieważ Ona i tak cię znajdzie.
                                            S.


    Ta wiadomość była od zamordowanej Sophie. To samo w sobie było przerażające, ale mnie zainteresowało coś jeszcze. Kim była "Ona" i na ile było ją stać? A co ważniejsze, czy jestem aż w tak wielkim niebezpieczeństwie? Miałam nadzieję, że ten tekst to zwykły żart, ale po tym jak zobaczyłam ducha Sophie, wszystko jest możliwe...
Szybko zamknęłam laptopa i milczałam. Nerwowo zaczęłam bawić się pierścionkiem od Thomasa. 

- Nie martw się... Wszystko się jakoś ułoży. To pewnie jakiś kawał, albo... - Thomas przerwał. Sam nie wiedział co to jest, więc jak mógł mnie pocieszać? 

- Możesz wyjść? Przepraszam, że to mówię, ale potrzebuje chwili na przemyślenia, a narazie wole nie wychodzić z akademika.

- Rozumiem... Już wychodzę. - Chłopak wstał i już był w drodze do drzwi, gdy nagle odwrócił się. - Możesz mi najpierw coś wyjaśnić?
- No tak... O co chodzi?
- Co się stało wtedy w Auli? Czemu zaczęłaś krzyczeć?

- Widziałam... - odchrząknęłam. Trudno było mi o tym mówić szczegolnie teraz, gdy Sophie prawdopodobnie wysłała mi tego maila. - Ducha. Ducha Sophie.





    Stało się tak jak myślałam wcześniej. Wieczorem Thomas zadzwonił do mnie. Pytał czy wszystko w pożądku. Nastepnie łagodnie przeszedł na temat maila i ducha w Auli. Po kilku minutach rozmowy stwierdził, że może zmęczenie podróżą oraz wieść o zamordowaniu Sophi przyczyniły się, iż zdawało mi się widzę zjawę. O wiadomości powiedział tyle, że to może jakaś zaległa informacja która dotarła dopiero teraz bądź ktoś robi sobie żarty. Powiedział mu swoje zdanie na ten temat, ale wolałam się nie kłocić, więc po chwili zakończyłam rozmowę. 

    Jednym słowem Thomas myślał, że zwariowałam, ale nie chciał się do tego przyznać. Nie sądziłam, że tak będzie myslał o mnie mój chłopak, który zna mnie lepiej niż ktokolwiek. Zaczęłam się smucić z tego powodu. 

    Na dodatek Noelle trochę zezłościła się na mnie, że nie powiedziałam jej odrazu co widziałam w Auli, ale nie robiła mi też niepotrzebnych wyrzutów. Byłam jej za to wdzięczna, ponieważ nie zniosłabym więcej. 

    Kilkanaście minut później wpadła do mnie Arianna z pytaniem jak się czuję. Odpowiedziałam, że nie najlepiej. Jak się później dowiedziałam, wizytę miały mi jeszcze złożyć Alice i Cheyenne w sprawie dyskoteki rozpoczynającej rok szkolny. One były w komitecie organizującym tego typu sprawy, ale jako prezeska miałam za zadanie przedstawić pomysł mieszkanek Billings na zebraniu samorządu szkolnego.            
   Chwilę pózniej przyszły dziewczyny z notesami, kredkami i ołówkami gotowe na planowanie przyjęcia. 

Wieczór zapowiadał się bardzo pracowicie i rzeczywiście taki był. To pomogło mi choć na chwilę zapomnieć o Sophie i niedowierzającym Thomasie. Efektem koncowym naszych starań był piękny plan dyskoteki. Miałam szczere nadzieje, że wszyscy wybiorą własnie ten. Mianowicie (według nas) dyskoteka odbyłaby się w klubie Cielo, gdzie specjalnie dla nas, byłby sprowadzony David Guetta. "Superodjazdowo!", jak to powiedziała Alice.

    Około jedenastej padłam na łóżko, ledwożywa z powodu całej tej tajemniczej historii oraz ciężkiej pracy nad projektem. Nie musiałam długo czekać, aż koszmar zamknął mi powieki i zaprowadził do swojego świata. 





________________
Wiem, że ten rozdział mogł nie przypaść Wam do gustu. Końcówką chciałam pokazać, że większość tych dziewczyn myśli tylko o imprezach, zabawach, a główna bohaterka zmienia się powoli pod wpływem dziwnych zdarzeń. Mam nadzieję, że dobrze to oddałam i czekam na opinie.

czwartek, 20 czerwca 2013

Liebster Award

Serdecznie dziekuję za nominowanie mnie do nagrody Liebster Award.

Moje odpowiedzi na pytania zadane przez: Skazana Na Rocka

1. Jaki masz kolor włosów?
Hmm... Trudne pytanie... Brąz z pasemnkami bardzo ciemnego fioletu. :D
2. Twój wymarzony zawód?
Podróżniczka. Chciałabym zwiedzać miejsca o których czytam w książkach.
3. Gdzie lubisz spędzać wakacje?
W domu. Blisko niego mam sad, w którym uwielbiam pisać.
4. Twoje motto życiowe?
Nie mam określonego. Wiele myśli sławnych filozofów przypadło mi do gustu. Ogólnie staram się nie poddawać i robić to co lubię, nie zważać na opinie innych.
5. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?
Lubię gotować, więc moimi ulubionymi daniami jest większość tych co ugotuję.
6. Jaki gatunek filmów najbardziesz lubisz?
Oczywiście komedie romantyczne.
7. Lubisz zachód słońca?
Kocham... Jest taki romantyczne i wywiera silne emocje.
8. Jaki rodzaj muzyki lubisz?
Hmm... Nie mam okreslonego rodzaju.
9. Kogo wybierasz - Damon Salvatore czy Stefan Salvatore?
Zdecydowanie Stefan. <3
10. Twój pseudonim?
Donka. Choć najczęściej ludzie mówią na mnie poprostu Dominika.


Nominuję:
http://niebezpieczneklamstwa.blogspot.com/
http://the-new-road.blogspot.com/
http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/


PYTANIA:
1. Jaki masz kolor oczu?
2. Jakie są twoje hobby?
3. W jakich kolorach masz pokój?
4. Jaki kolory lubisz najbardziej?
5. Gdzie czujesz się lepiej - jeziora, morza, góry, lasy?
6. Masz rodzeństwo?
7. Ile masz lat?
8. Częściej piszesz z telefonu czy komputera?
9. Jakie kraje zagraniczne lubisz najbardziej?
10. Jakiego artyste cenisz najbardziej i czemu?
11. Jakie cechy, według ciebie, powinien mieć idealny przyjaciel?

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 3

Pewnego wrześniowego dnia, we wschodniej częsci Ameryki

   Byłam zszokowana. Przerażona. Bałam się. Noelle potrzymywała mnie ramieniem i wspierała na duchu. Niewiele to dało, gdyż wciąż miałam wrażenie, że jestem obserwowana. 
    Po przejściu kilkunastu ścieżek znalazlysmy się w Auli. Tak naprawdę jest to pierwszy budynek szkolny jaki powstał w Easton Academy. Jest sporo oddalony od centrum naszej uczelni, lecz bardzo ważny. To w nim spotykamy się na rozpoczęcie i zakończenie roku, uczczenie ważnych wydarzeń, czy wybieranie przewodniczących, prezesek i prezesów.  
    Usiadłyśmy w jednym z pierwszych rzędów. Uroczystość rozpoczęła się tradycyjnie. Była doś nudna, do chwili gdy dyrektorka powiedziała:
    - Z powodu smutnej straty uczennicy Sophie Palmer, jednocześnie prezeski jednego z akademików musimy wybrać jej następczynię. - Pani Blake wykonała ruch ręką i mieszkanki Billings zaczęły wstawać. Poszłam w ich ślady. Po chwili dotarło do mnie, że właśnie teraz rozpoczną się wybory. Nigdy w nich osobiście nie uczestniczyłam, ale słyszałam, że odbywa się w kręgu tylko konkretnych osób z akademika. Nigdy przy całej szkole. Dyrektorka rozdala każdej z nas niewielką kartkę i długopis ze srebrnymi inicjałami Easton Academy. Następnie powiedziała:
    - Napiszcie kogo widzicie w roli prezeski Billings, a potem zegnijcie kartkę i wrzućcie do tego naczynia. - wskazała na marmurową misę ozdobioną złotymi liśćmi i pąkami. Rozejrzałam się po Auli. Uczniowie obserwowali nas pełnym oczekiwania i zainteresowania wzrokiem. Gdy już miałam opuścić głowę z zawstydzeniem, zauważyłam kogoś. Przy drzwiach stała Sophie. Jej blond włosy rozwiewał niewyczuwalny wiatr, a piwne oczy wpatrywały się we mnie z przestrogą. Wyrażały zarówno strach, troskę jak i złość. Zaczęłam krzyczeć. Gardło rozdzierało mi się z bólu, ale nie mogłam przestać. Ludzie zaczęli wstawać i podbiegać do mnie. Robiło mi się duszno. Jedna z osob przebiegła przez Sophie. Tak poprostu. Dziewczyna rozpłyneła się w powietrzu, co jeszcze bardziej mnie przeraziło. Wszystko działo się szybko, jak bym przewijała jakiś film. Nagle poczułam chłodną dłoń na moim ramieniu. Wystraszona, upadłam na podłogę i uderzyłam o coś twardego. Chwilę później nic nie widziałam, ani nie czułam.




    Delikatnie otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Spostrzegłam, że znajduję się na moim łóżku w akademickim pokoju. Na krzesełku, niedaleko mnie, siedziała Noelle. Wpatrywała się pustym wzrokiem w ekran iPhona. Chciałam się podnieść, ale bol z tyłu głowy znokałtował mnie. W tym momencie przyjaciółka odwróciła głowę i uśmiechnęła się.
    - Wreszcie! Już myślałam, że nie wrócisz do żywych. - usiadła na brzegu łóżka.
    - Chyba zaraz wrocę tam gdzie byłam przed chwilą, jeśli głowa nie przestanie mnie boleć. - próbowałam zażartować, ale ochrypły głos nie pomagał mi.
Noelle wstała, podeszła do łazienki. Kilka sekund później wróciła z dwoma tabletkami: żółtą i białą. Podała mi je, a następnie nalala do szklami trochę wody mineralnej.
    - Przeciwbólowy i na gardło. Powinny pomóc.
    - Dzięki . - odparłam. Jeden z proszków połknęłam, a drugi włożyłam do ust. Chwilę siedziałyśmy w ciszy. Po minie Noelle było widać, że bije się z myślami.
    - Co się własciwie stało, gdy zaczęłaś krzyczeć? - usłyszałam wreszcie.
Westchnęłam i nie wiedziałam co mam dalej zrobić. Wypadało, żebym powiedziała prawdę, ale jakby to zabrzmiało: widziałam Sophie, zamordowaną kilka tygodni temu, która potem rozpynęła sie w powietrzu? Proszę... Noelle uznałaby, że mam coś nie tak z głową. Jakby powiedziała o tym innym to już wogóle. Skłamałam:
    - Własciwie nie wiem... Nie wiele pamiętam... A co z wyborami? - skierowałam rozmowę na inny tor.
    - Nie uwierzysz.
    - No mów... - nalegałam.
    - Wygrałaś! - wykrzyknęła z radością.
    - Co?! - nie uwierzyłam własnym uszom. Nie sądziłam, że mam takie poparcie w Billings
    - Naprawdę. Reed prezeską. - przyjaciółka usmiechnęła się wesoło, a zarazem bardzo tajemniczo. Wciąż byłam bardzo zaskoczona, ale odwzajemniłam usmiech. Nagle usłyszałam pukanie. Odruchowo zaczęłam podnosić się z łóżka, ale Noelle była szybsza.
    - Ktoś do ciebie Reed! - krzyknęła.
   Z zaciekawieniem wychyliłam bolącą głowę w kierunku holu. Nagle zauważyłam średniej wielkości bukiet składający sie z kremowych eustom i fioletowych frezji. Były to moje dwie ulubione odmiany. Zza nich wychyliła sie głowa Thomasa, ktory się delikatnie usmiechał.
    - Cześć. Jak się czujesz? - spytał z troską wręczając mi kwiaty.
    - Dziekuję. Prócz bolącego gardła i głowy... - powąchałam pąki eustom - ...jest świetnie. - pocałowałam chłopaka w policzek.
W tych chwilach wszelki smutek i strach wywołany śmiercią Sophi odleciał w zapomnienie.
    - Jak tam wakacje we Francji? - spytałam.
    - Fajnie. Byłem w
Musée du Louvre. Spodobałyby ci się obrazy, które tam widziałem.
    - Z pewnością. - Kocham sztukę. Szczególnie przypadły mi do gustu dzieła Leonarda da Vinci i Rafaela Santini. Oboje byli Włochami, dlatego ciągnie mnie w ich strony.
    - Mam coś dla was. - Thomas sięgnął do papierowej torebki, której wcześniej nie zauważyłam. Najpierw wręczył Noell pieknie opakowaną książkę z ilustracjami i notatkami o Ogrodach Wersalskich, Ogrodzie Luksemburskim, Parku Belleville i wielu innych. Zauwazyłam, że każda stronica ma złocenia o kilka diamentów Fabergé. Dla Thomasa nie było rzeczy nie mozliwych jeśli chodzi o cenę. Noelle podziękowała i odrazu zaczeła wertować strony w poszukiwaniu inspiracji na nowy projekt ogrodu. Następnie chłopak wyjął czarne, niewielkie wykonane z zamszu pudełeczko. Wręczył mi je. Z szerokim uśmiechem na twarzy otworzyłam prezent. Moim oczom ukazał się piękny, złoty pierścionek z szafirem i diamentem w kształcie łzy. Ostrożnie wyjęłam go z pudełeczka i założyłam na palec. Był przepiękny...
    - Orginalny pierścionek zaręczynowy, który Napoleon Bonaparte podarował Józefinie de Beauharinais.
    - Naprawdę? To orginał? - Słyszałam, że ma być wydany na licytacje, ale nie pomyślałabym, że kupi go Thomas.
    - Tak, dla ciebie wszystko. - Delikatnie wziął mnie za rękę.
    - Hej. Sprawdźmy czy już zaaktualizowali informacje o tobie. - Noelle zepsuła romantyczną atmosferę.
    - Ale po co? - nie rozumiałam jej nagłej prośby.
    - Stronę Easton odwiedzamy nie tylko my, uczniowie, ale i ludzie z całego świata. Wszyscy chcą wiedzieć co się dzieje u potomków sław. - Tu przyjaciółka miała rację. W tamtym roku Easton opublikowało zdjęcie Amy Saad obściskującą się z kelnerem w naszej jadalni. Ta dziewczyna to kuzynka premiera Egiptu. Po tym zdarzeniu wybuchł wielki skandal, cały świat wiedział o tym romansie. Po krótkim czasie, okazało się, że to wredny dziennikarz włamał się na strone naszej szkoły, która i tak musiała zapłacić Amy odszkodowanie i usunąć wszelkie informacje o romansie z internetu.
    - No dobrze... - westchnęłam. - Podaj mi laptopa.
Szybko wstukałam adres, po czym na ekranie pojawiła się elegancka, ale ozdobna strona mojej szkoły. Na samej górze w dziale informacyjnym widniał nagłówek:
Nowa prezeska jednego z akademików. Wskazałam palcem na napis i powiedziałam:
    - Zadowolona?
    - Mhmm... - mruknęła Noelle.
Korzystając z okazji, zalogowałam się na szkolną skrzynkę pocztową. Każdy uczeń ma taką w swoim laptopie, by móc łatwiej komunikować się z innymi. Weszłam do folderu odebrane. Miałam jedną nie odczytaną wiadomość. Gdy spojrzałam na nadawce, myślałam, że zwymiotuję. Po spojrzeniu na godzinę wysłania wiadomości, zrobiło mi się jeszcze gorzej.
    - Noelle, Thomas, zobaczcie. - powiedziałam łamiącym się głosem i owróciłam ekran laptopa w ich stronę.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 2

 Kilka tygodni wcześniej, we wschodniej częsci Ameryki 


    Otwierałam pokój z bólem serca. Wczoraj zakończyłam swoje nauczanie w liceum, więc musiałam wynieść swoje rzeczy z pokoju. Był dla mnie domem przez prawie 4 lata i trudno było mi rozstać się z nim. Jestem pewna, że przez wakacje będę wracać pamięcią do tajemniczych zakamarków Billings, poznanych tutaj osób, potajemnych imprez, czy nawet lekcji z nudnymi nauczycielkami.
    Ze smutkiem weszłam do pokoju i rozejrzałam się. Kilka lat temu umeblowałam to mieszkanie w stulu glamour. Na wprost wejścia znajdowała się biała kanapa ze szklanym stolikiem na czarnych, delikatnych nogach. Za siedziskiem umieszczono łózko wykonane z białego drzewa. Pościel była takiego samego koloru jak ściany pokoju – szaroturkusowym, jedynie poduszka swieciła śnieżnobiałą bielą. Po prawo znajdowało się duże czarne biurko, na którym stała biała, ozdobiona szklanymi kulami lampa z obszernym kloszem. Na lewo znajdowały się 2 pary białych drzwi. Jedne z nich prowadziły do garderoby, natomiast drugie do łazienki. Na środku ciemnodębowej podłogi rozłożono szaroturkusowy dywan. 
    Niechętnie skierowałam się do drzwi prowadzących do garderoby. Wyciągnęłam z niej dużą, czarną walizkę i skierowałam się do kolejnych szafek. Każda rzecz którą wyjmowałam wrzucała do mojego umysłu kolejne wspomnienia. Te wydarzenia nie zawsze byly kolorowe, szczęśliwe, ale napewno warte przypomnienia.




    Wszystkie rzeczy były już spakowane. Walizki stały przy drzwiach, a pudła na biurku i stoliku. Postanowiłam, że po meble przyjedzie mój ojciec następnego dnia. 
Westchnęłam i padlam na moje łózko. Wyjęłam iPhona z tylnej kieszeni rurek i zauważylam, że kilka minut temu dostałam SMS: "Cześć Sophie. Jak tam pierwszy dzień wakacji? Spakowałaś już swoje rzeczy?". Niestety osoby, która napisała do mnie, nie miałam w książce telefonicznej. Domyslałam się, że uczęszcza do mojej szkoły, bo zna moje imie oraz wie, że skończyłam liceum. Postanowiłam odpisać "A z kim mam przyjemność rozmawiać?". Oczekiwałam na odpowiedź kilkanaście minut, niestety tajniak nie chciał się ujawnić.
    Postanowiłam zadzwonić do bagażowego, bo sama nie dałabym razy zanieść tych wszystkich rzeczy. Bil nie odbierał. Zniecierpliwiona po kilku kolejnych próbach, wyjrzałam, przez okno. Byłam bardzo zdziwiona i jednoczesnie przestraszona, ponieważ spostrzegłam, że samochód, którym przyjechałam, zniknął. To prawdopodobnie oznacza, że ani szofera, ani bagazowego nie było na terenie całego liceum. Zdenerwowana wybrałam numer do taty. Nagle usłyszałam cichy dźwięk próby otwarcia drzwi. Szybko odwróciłam głowę i zauważyłam, że klamka delikatnie porusza się. Rozłączyłam się, wstrzymałam oddech i nie miałam pojęcia co dalej zrobić. To mógł być ktokolwiek: pracownik Easton, mój bagażowy, albo co gorsza, jaki przestępca. Postanowiłam wejść do łazienki i zamknąć się tam. Może ten ktoś po jakimś czasie pójdzie.
    Usiadłam przy prysznicu i modliłam się, aby czym predzej z tąd wyjść i znaleść się w moim domu. Po kilkunastu minutach trzeszczący dźwięk drzwi ustał. Sama nie wiedziałam co zrobić, lecz w końcu wstałam. Najpierw ostrożnie otworzyłam drzwi i po spotrzeżeniu, że nikogo nie ma wyszłam. Gdy tylko ruszyłam odważniej w strone pokoju drzwi wejściowe upadły na ziemie. Odoczyłam do tyłu i potknęłam się o dywan. Upadłam na ziemię i zanim zdążyłam się podnieść usłyszałam nad sobą cichy szept:
    - Z chęcią bym ci wyjawiła kim jestem, ale to może poczekać.
   Poczułam jak zimne dłonie dotykają mojej szyi, pózniej policzków, a na końcu palce przesuwają się na skroń. Cała drżałam. Nie tylko ze strachu, ale i z zimna. Miałam wrażenie, że chłód rozniesie moją czaszkę, a potem całe ciało. Bałam się ruszyć... Nagle chłodne ręce pociągnęły moją głowę ku górze. Wstałam. Kręciło mi się w głowie i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Poczułam, że moja głowa leci w strone stolika. Opadłam bezwładnie na podłogę. Wtedy zauważyłam twarz osoby. Była to kobieta. Jej głowa była prześwitująca, blada. Usta miała wykrzywione w triumfalnym uśmiechu, tak jakby udało jej wykraść kilka tysięcy dolarów. Mroczki pojawiły mi się przed oczami. Chciałam krzyknąć, ale było mi już wszystko jedno. Czułam jak odpływam i bezgraniczne ciepło otula moje ciało.
    - Jestem Emma. Miło było cię znać. - usłyszałam od morderczyni na pożegnanie.



To taka nowość - postanowiłam od czasu do czasu cofać się do przeszłości, ale niekoniecznie przeszłości głównej bohaterki. Ten rozdział był poświęcony zmarłej już, Sophie Palmer. Miał on pokazać jak zginęła dziewczyna i oczywiście sprawić by w waszych głowach pojawiły się nowe pytania dotyczące książki. Bardzo proszę o wypowiedzi, czy podoba wam się taki zwrot? 

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 1

Pewnego wrześniowego popołudnia, we wschodniej częsci Ameryki.

   Ze zdenerwowaniem obserwowałam parki otaczające Easton Academy. Widziałam uczniów spacerujących ścieżkami i śmiejących się głośno. Jechaliśmy kamienistą drogą i z każdym podskokiem samochodu, moje podekscytowanie wzrastało. Gdy pojazd zatrzymal się na głównym parkingiem przed szkolnym budynkiem, odrazu otworzyłam drzwi i wyskoczyłam na zewnątrz. Odetchnełam głęboko i poczułam unikatową woń uczelni. Unosiła się nad całym terenem uczelni. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale każde miejsce posiada swój specyficzny zapach. To naprzykład, pachniało tulipanami, które wprost uwielbiałam, nowością i przygodą.
     - Dzieki za podwózkę. - zaśmiałam się. - Tato? Wyjmiesz moje bagaże? - zwróciłam się do niego z prośbą. Sama pobiegłam do wejścia do szkoły. Stały tam wózki, których używa się do przewozu bagażu. Odpiełam jeden, za opłatą 5zł i pociągnęłam go do samochodu. Rodzice pomogli mi wsadzić tam 3 wielkie walizki, torbę z kocem i moim ulubionym miśkiem oraz torbę podręczną.
   Mama podeszła do mnie i przytuliła mnie. Wyciągnęłam rękę z jej uścisku i gestem zawołałam tatę, żeby się do nas przyłączył. To był ostatni współny uścisk na 4 miesiące. Posmutniałam, ale postanowiłam nie rozkleiać się przy rodzicach. Po chwili odsunęlam się i powiedziałam:
    - Muszę iść. Trzeba się zameldować do 14, a już jest po 13...
    - Dobrze, dobrze. Cześć Reed. - mama spojrzała na Victora i zwróciła się do niego. - Jedźmy.
    - Pamiętaj dzwoń często. - przypomniał mi tata z uśmiechem. Wydawał się szczęśliwy, że zastaje tutaj i będę się uczyć. Choć... Tata umie dobrze udawać.
    - Okey. Do zobaczenia wkrótce. - pożegnałam rodziców. Oni wsiedli w samochód i po kilkunastu sekundach zniknęli za zakrętem. Westchnęłam i usmiechnęłam się. Od tej chwili moim zadaniem jest świetnie się bawić i nauczyć się czegokolwiek. Chwyciłam mój wózek i ruszyłam w kierunku rozsuwanych, szkolnych drzwi.
     Moim oczom ukazał się przestronny hol, wykończony marmurem i gdzieniegdzie złotem. Po prawej stronie znajdowały się sale lekcyjne. Na wprost, 2 duże sale gimnastyczne oraz niewielki, kryty basen. Z obu sal było wyjście na boiska na dworze oraz, tym razem dużą, odkrytą pływalnię. Po mojej lewej stronie umieszczono pomieszczenia takie jak biuro dyrektorki, sekretariat oraz biblioteka. 
   Skierowałam się w tym kierunku z ogromnym ciężarem w mojej dłoni. Zajęlo mi dłuższą chwilę zanim dodarłam do sekretariatu. Cicho zapukałam.
    - Proszę. - powiedział ktoś donośnym głosem. Nieśmiało otworzyłam drzwi. Gdy za jasnym, brzozowym biurkiem ujrzałam Panią Rene Hall, odważnie weszłam do pomieszczenia. Panią Hall możnabybyło nazwać "dorosłą przyjaciółką". Zawsze nas kryje przed dyrektorką – Panią Blake, gdy urzącamy potajemne impezy albo wymykamy się do internatu chłopców. Jest bardzo miłą osóbką. 
   - Dzień dobry. - przywitałam sekretarkę. - Ostatnia jestem? - spytałam, ponieważ pokój świecił pustkami.
   - Tak, Reed. Jak zwykle. - puściła oko. Usiąć proszę, bo muszę pozałatwiać pare spraw. Zaraz się tobą zajmę.
    - Dobrze.- odparłam. Zauważyłam, że Rene podpisuje jakieś dokumenty na których napisane było "... pokój 4... o stół... brak kradzieży...". Nie mogłam doczytać się więcej, ponieważ sekretarka często przekręcała kartki. Pomyślalam, że to kolejne włamanie. Te mają dość częste miejsce na naszej uczelni podczas wakacji. Wzruszyłam beznamiętnie ramionami i odstawiłam bagaże na wolne miejsce przy ścianie. Sama usiadłam na miękkim, kremowym fotelu.
   Zauważyłam, że w wakacje musiał być tutaj remont. Ściany z intensywnej pomarańczy pomalowano na ciemny kremowy kolor. Na dębową podłogę zarzucono jasnozłoty dywan. Przy wejściu znajdował się biało-złoty stolik, na którym znajowało się popiersie załozyciela mojej szkoły wykonanae z marmuru. Obok niego stała duża brzozowa szafa. Na przeciw znajdowało się długie biurko, przy którym pracowała Pani Hall. Czasami zastępowała ją "Żmija". To przezwisko. Nie potrafiła utrzymać języka za zębami i o wszystkim mówiła dyrektorce. Na całe szczęscie, nie było jej tu zbyt często. Po jednej stronie biurka znajdowały się drzwi do pokoju Pani Blake, a po drugiej rozległy regał na zapiski, ksiązki i segregatory. Obok niego umieszczono dwa fotele oraz jasny stolik. Cały sekretariat był obwieszony drogimi i pieknymi obrazami, których wcześniej tu nie było.
    - Reed, podejdź. Skończyłam już. - Rene wyrwała mnie z zamyślenia. Pospiesznie podeszłam i oparłam łokcie na ladzie.
    - Dobra, co musze podpisać? - Pani podała mi jakieś papiery, na których bez namysłu machnęłam parafke. Potem sekretarka podała mi mój nowy plan lekcji. Poinformowała, że rozpoczęcie zaczyna się o 15. Podziękowałam i wyszłam.

                                                             ****

     Gdy tylko przekroczyłam próg Bilings poczułam mocne uściski moich znajomych. Puściłam wózek i poddałam się. Wreszcie 4 pary rąk odkleiły się odemnie. Zobaczyłam twarze moich kumpelek, których od tak długiego czasu nie widziałam.
   Ariana nie zmienila się wcale. Pomimo wyjazdu na Karaiby jej skóra została blada. Noelle przefarbowała włosy z koloru kawy, na mocną czekoladę. Mówila, że to zrobi, ale sądziłam, że na jakiś bardziej szalony kolor. Cheyenne bez wątpienia wydoroślała i nieśmiałą minę zamieniła na trochę odważniejszy uśmiech. Alice pozostała tą samą trzpiotką co kilka tygodni temu. Szeroki usmiech nie skodził jej z twarzy.
    - Też się cieszę, że was widzę, ale u
dusiłybyście mnie! - krzyknęłam z rozbawieniem w głosie.
    - Oj, tam. Nic ci się nie stało. - Noelle zasmiała się. - Musisz się sprężać, bo za 30 min. musimy isć do auli.
Aula jest osobnym budynkiem niedaleko za szkołą. Tam odbywają się wszelkie uroczystkości i zabawy szkolne.
    - Dobrze, tylko pójdę odstawić bagaże.
    - Idę z tobą! - wykrzyknęła Noelle i ruszyła za mną. Mieszkam z nią w jednym pokoju, tak samo jak w tamtym roku. U nas w Easton Academy zamieszkuje się jeden pokój przez cały okres uczenia się. Każde mieszkanko ma własny styl, ponieważ jest urządzany przez lokatorki w nim mieszkające. Nasz urządziłyśmy w nadmorskim klimacie – błękitne poduszki, narzuty, dywany, jasne meble i cała masa tropikalnych dodatków. Jednym z nich i jak dla mnie najbardziej zabawnym jest budzik w kształcie kokosu, który zakupiłam na wyspach Vanuatu. Jest to naprawdę bardzo piękne miejsce. 
   Gdy drzwi windy otworzyły się nie dałam ani kroku w strone wyjścia. Na końcu korytarza znajdował się pokój Sophie Palmer... Ona jako jedyna mieszkała tam sama, ponieważ była Prezeską Billings. Nie przyjaźniłam się z nią, ale była dla mnie ważną osobą. Patrząc na ten widok, osunęłam się o ścianke windy, a z moich oczu popłynęła samotna łza. Mianowicie drzwi zostały wyłamane, a w ich miejscu widniała taśma policyjna, blokująca wejście do środka. Przypomniałam sobie, jak sekretarka podpisywała jakieś papiery. Dodyczyły zapewnie Sophie. Nie wiedziałam co myśleć, ani robić. Bałam się o najgorsze...Że Sophie nie żyje.
    - Co się dzieje? Reed, spójrz na mnie. - usłyszam głos przyjaciółki, która kucnęła obok mnie, tak, by zablokować zamknięcie się windy.
    - Nie... Nie rozumiem. - jęknęłam i słabym gestem wskazałam koniec korytarza. - O co tutaj chodzi?
    - Nie wiesz?! - krzyknęła Noelle. - Sophie została zamordowana. - dodała ściszonym głosem.
    - Niemożliwe... - schowałam twarz w dłonie. Najważniejsza uczennica Billings nie żyje. Była bardzo dobrą przewodniczącą. Dzisiaj miała wybrać swoją następczynię... Nigdy takiej sytuacji nie było. Co teraz zrobi internat?
    - Mama mi powiedziała. - kontynuowała. Rodzice przyjaciółki dobrze znali się dobrze z rodzicami Prezeski, nie to co moi. 
  - Niemozliwe... Kiedy to się stało? - moje oczy zaczęły piec. Zamiast pojedynczej łzy, wylało się całe morze.
    - Sophie na początku wakacji przyjechała do Billings, by zabrać swoje rzeczy. - Noelle z opanowaniem tłumaczyła mi. Prezeska skończyła szkołę i zapewne przyjechała opróżnić pokój. - Z tego co wiadomo, ktoś włamał się i szarpał się z nią. Sophie walnęła głową o stół i... tyle. Sprzątaczka znalazła ją kilka dni później.
    - Wiadomo już, kto to zrobił? - spytałam łamiącym się głosem.
    - Właśnie... To jest w tym najdziwniejsze. - Noelle rozejrzała się dookoła, jakby obawiała się czegość. - Na kamerach nikogo nie było widać.


Prolog

Pewnego wrześniowego południa, we wschodniej części Ameryki.
   Jechaliśmy już około 5 godzin. Podróż w samochodzie to chyba najgorszy pomysł na swiecie! Na początku września, jazda jest zawsze gorąca i mało konfortowa. Zastanawiałam się nad lotem samolotem, ale mama bała się. Pociąg również odpadał z jej powodu. Jedynym wyjściem był samochód. Niestety musiałam przetrwać jeszcze te 40min. Potem znajde się w niebiańskim raju otoczona wianuszkiem przyjaciół i kolegów. Największym plusem tegorocznego powrotu na uczelnie jest mój chłopak – Thomas. Zapewnie już jest w Easton Academy. Mieszka niedaleko więc powinien tam na mnie czekać.
     - Będziesz tęsknić za rodzicami? - spytała mama odwracając się w moim kierunku. Ma na imie Ana . Pracuje jako lekarka w moim miasteczku. Jest bardzo dobra w swoim zawodzie i razem z tatą – Victorem, wróżymy jej szybki awans. Tata zaś jest włascicielem sieci kawiarni "Ice Breath Cafe".
     - Taak... - usmkiechnęłam się przekornie. - Będę. Zadzwonie tylko, jak skończy się Początkowa Uroczystość, dobrze?
     - Dobrze. - mama zesmutniała. Znowu wyjeżdżam na rok nauki do miejscowości oddalonej od mojego domu ponad 400km. Nic dziwnego, że rodzice się martwili i smucili. Szczerze, to mimo mojego ogromnego szczęścia, uderzała mnie fala smutku. Według przepisów Easton Academy, do rodziny moge wyjechać tylko raz w ciągu roku szkolnego. Zazwyczaj wybieram Święta Bożego Narodzenia, ponieważ wypadają one mniej więcej w środku czasu nauki.
     - Nie martwcie się o mnie. W tej szkole jestem bezpieczna. Naprawdę.
   Wtedy, te słowa mowiłam z całkowitą szczerością... Byłam głupia mysląć, że wszystko będzie jak w tamtym roku: dobrze i szczęśliwie.